Każdy zagorzały romantyk musi przeczytać historię miłosną Ree i Ladda Drummonda
Każda pozycja na tej stronie została ręcznie wybrana przez redaktora House Beautiful. Możemy otrzymać prowizję od niektórych przedmiotów, które zdecydujesz się kupić.
W pierwszym wydaniu magazynu The Pioneer Woman Magazine, który jest teraz dostępny w Walmart, Ree Drummond opowiada o tym, jak poznała się z mężem Laddem. Odbierz debiutancki numer wspaniałych pomysłów Ree na dom, urodę, modę, jedzenie i wiele więcej!
Zapomnij o tym, powiedziałem do siebie, leżąc rozciągnięty na łóżku, w którym dorastałem. W moim rodzinnym mieście w Oklahomie, na dobrowolnym postoju, ugrzęzłem w papierowym bagnie przewodników naukowych, szkiców mojego CV, wykazów mieszkań w Chicago i katalogu J.Crew z który właśnie zamówiłem wełniany płaszcz za 495 dolarów w kolorze oliwkowym, a nie czekoladowym, bo jestem rudowłosy, a zimy w Chicago są odrobinę bardziej mroźne niż Los Angeles, które zostawiłam na kilka tygodni wcześniej. Byłem w tym cały tydzień — szukałem, redagowałem, robiłem zakupy — i byłem gładko wykończony. Potrzebowałem przerwy.
Poszedłem do J-Baru, lokalnego schronienia, gdzie moi przyjaciele spotykali się na drinka w przerwie świątecznej. Błagałam wcześniej, ale teraz kieliszek chardonnay wydawał się nie tylko atrakcyjny, ale wręcz konieczny. Obowiązkowy. Umyłam twarz, narzuciłam czarną maskarę, wypuściłam włosy ze zmęczonego kucyka, natarłam trochę Carmexu i wydmuchałam drzwi. Piętnaście minut później byłam w towarzystwie moich starych przyjaciół i chardonnay, czując zadowolenie z przebywania z ludźmi, którzy znają cię od zawsze.
Ta treść jest importowana z Instagrama. Możesz znaleźć tę samą treść w innym formacie lub możesz znaleźć więcej informacji na ich stronie internetowej.
Wtedy zobaczyłem go — kowboja — po drugiej stronie pokoju. Był wysoki, silny i tajemniczy, popijał piwo butelkowe, miał na sobie dżinsy i kowbojskie buty. I jego włosy. Sierść ogiera była bardzo krótka i srebrzystoszara — o wiele za siwa jak na jego młodą twarz, ale wystarczająco siwa, by posłać mnie przez dach z wszelkiego rodzaju fantazjami o Cary Grant Północ, północny zachód. Łaskawy, był wizją, ta postać w stylu Marlboro Man po drugiej stronie pokoju. Po kilku minutach wpatrywania się głęboko odetchnąłem, po czym wstałem. Musiałem zobaczyć jego ręce.
Wszedłem do części baru, w której stał. Nie chcąc wyglądać na oczywiste, złapałam cztery wiśnie z tacy z przyprawami, gdy dostrzegłam jego dłonie. Były duże i silne. Bingo.
W ciągu kilku minut rozmawialiśmy.
Był hodowcą bydła w czwartym pokoleniu, którego majątek był oddalony o ponad godzinę drogi. Ale nic o tym nie wiedziałem, kiedy stałem przed nim, starając się jak najlepiej nie patrzeć zbyt wnikliwie w jego lodowato niebieskie – zielone oczy albo, co gorsza, ślinić się na niego. Zanim się zorientowałem, minęły dwie godziny. Rozmawialiśmy w nocy. Moi przyjaciele chichotali tam, gdzie ich zostawiłam, nieświadomi faktu, że w ich rudowłosą amigę właśnie uderzył piorun.
Wtedy ten tajemniczy kowboj ogłosił nagle, że musi odejść. Udać się? Myślałem. Iść gdzie? Nie ma miejsca na ziemi, ale ten bar.… Ale był dla niego: on i jego brat planowali ugotować bożonarodzeniowe indyki dla niektórych mieszkańców swojego małego miasteczka. Mmmm. On też jest miły,Myślałem. – Cześć – powiedział z delikatnym uśmiechem. I z tym wyszedł z baru. Nie znałem nawet jego imienia. Modliłam się, żeby to nie był Billy Bob.
Ta treść jest importowana z Instagrama. Możesz znaleźć tę samą treść w innym formacie lub możesz znaleźć więcej informacji na ich stronie internetowej.
Byłam pewna, że zadzwoni następnego ranka. Była to stosunkowo niewielka społeczność; mógłby mnie znaleźć, gdyby chciał. Ale nie zrobił tego. Nie nazwał też tego dnia, tygodnia czy miesiąca. Przez cały ten czas pozwalałam sobie przypomnieć jego oczy, bicepsy, jego spokojne zachowanie. Obmyłoby mnie rozczarowanie. To nie miało znaczenia, mówiłem sobie. Kierowałem się do Chicago i nowego życia. Nie miałem żadnego interesu przywiązywać się do kogokolwiek tutaj, nie mówiąc już o jakimś kowboju w stroju Wranglera z włosami w kolorze soli i pieprzu.
Życie w domu z rodzicami sprawiło, że tęskniłem za miejskim życiem i zacząłem poważnie traktować Chicago. Bazując na moim krótkim czasie w domu, wiedziałem, że środowisko miejskie jest moim miejscem. Tęskniłam za udogodnieniami, kawiarniami, mnóstwem dań na wynos i małymi salonami paznokci, w których panie z zapałem oblegały mnie i masowały ramiona w pięciominutowych odstępach, aż skończą mi się pieniądze. Brakowało mi anonimowości życia w mieście — możliwości wybiegania na targ bez wpadania na moją nauczycielkę z trzeciej klasy. Brakowało mi życia nocnego, kultury, zakupów. Brakowało mi restauracji — tajskiej, włoskiej, indyjskiej. Musiałem dostać się na piłkę i przenieść do Chicago. W ciągu następnych miesięcy spotkania z kowbojem, który zamienił moją duszę w papkę, kontynuowałem przygotowania do przeprowadzki. Chociaż od czasu do czasu nawiedzała mnie surowa postać Marlboro Mana, którą poznałam w J-Barze, wciąż powtarzałam sobie, że to dobrze, że nigdy nie dzwonił. Nie potrzebowałem niczego, co mogłoby wykoleić moje postanowienie powrotu do cywilizacji. Z powrotem tam, gdzie mieszkają normalni ludzie.
Postanowiłem trzymać się blisko domu podczas wiosennego ślubu mojego najstarszego brata Douga i kilka tygodni później wyjechać do Chicago. W każdym razie zawsze zamierzałam spędzić czas w domu na pit stopie; niedługo Chicago stanie się moim nowym domem. W weekend ślubu wylądowałem w towarzystwie Morsa, najlepszego przyjaciela Douga z Connecticut. Był tak słodki, jak to tylko możliwe, a my byliśmy jak groszek i marchewki, siedząc razem na próbnej kolacji i żartując sobie na przyjęciu. Tej nocy nie spaliśmy do późna, rozmawiając i popijając piwo, nie robiąc niczego, czego żadne z nas by nie żałowało. Podczas ceremonii mrugnął do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech. Mors był idealną randką, całując mnie na dobranoc po przyjęciu i mówiąc: „Do zobaczenia na następnym ślubie”. Więc kiedy wszystkie uroczystości się skończyły i mój telefon zadzwonił późnym niedzielnym popołudniem, byłem pewien, że to Mors dzwoniący z lotniska.
"Dzień dobry?" Odebrałem telefon.
– Cześć, Ree? Odezwał się silny męski głos po drugiej stronie.
"Hej, Morsu!" wrzasnąłem. Nastąpiła długa cicha pauza.
"Mors?" Powtórzyłem.
Głęboki głos zaczął się ponownie. – Może mnie nie pamiętasz – spotkaliśmy się w J-Barze w ostatnie święta?
To był człowiek z Marlboro.
Minęły prawie dokładnie cztery miesiące, odkąd spojrzeliśmy na ten bar, cztery miesiące odkąd jego oczy i włosy sprawiły, że moje kolana zamieniły się w rozgotowany makaron. Minęły cztery miesiące, odkąd nie zadzwonił do mnie następnego dnia, tygodnia, miesiąca. Oczywiście ruszyłam dalej, ale surowy wizerunek Marlboro Man pozostawił niezatarty ślad na mojej psychice.
Ale dopiero zacząłem moje planowanie w Chicago, zanim go poznałem, a teraz byłem już prawie gotowy do wyjazdu.
– Och, cześć – powiedziałem nonszalancko. Wkrótce wyjeżdżałem. Nie potrzebowałem tego faceta.
"Jak się miewasz?" on kontynuował. Jezu. Ten głos. Były jednocześnie żwirowe i głębokie, szeptane i senne. Do tej chwili nie wiedziałem, że zadomowił się już w moich kościach na stałe. Mój szpik pamiętał ten głos.
Ta treść jest importowana z Instagrama. Możesz znaleźć tę samą treść w innym formacie lub możesz znaleźć więcej informacji na ich stronie internetowej.
- Dobrze – odpowiedziałam, skupiając się na pozorowaniu swobodnego. „Właściwie szykuję się do przeprowadzki do Chicago”.
– Och… – przerwał. – Cóż… czy chciałbyś w tym tygodniu wyjść na kolację?
- Um, jasne – powiedziałam, nie widząc sensu wychodzenia, ale też nie będąc w stanie odrzucić randki z pierwszym i jedynym kowbojem, który mnie pociągał. „W tym tygodniu jestem całkiem wolny, więc…”
– A może jutro wieczorem? wtrącił się. – Odbiorę cię o siódmej.
Nie wiedział o tym, ale ten pojedynczy moment przejęcia, jego natychmiastowa przemiana z nieśmiałego, cichego kowboja w tę pewną siebie, władczą obecność głęboko na mnie wpłynęła. Moje zainteresowanie oficjalnie płonęło.
Następnego wieczoru otworzyłem frontowe drzwi domu moich rodziców. Jego niebieska dżinsowa koszula przykuła mój wzrok zaledwie kilka sekund przed jego równie niebieskimi oczami.
Ta treść jest importowana z Instagrama. Możesz znaleźć tę samą treść w innym formacie lub możesz znaleźć więcej informacji na ich stronie internetowej.
– Witam – powiedział, uśmiechając się.
Te oczy. Były wbite w moje, a moje w jego, dłużej niż zwykle na początku pierwszej randki. Moje kolana – które tej nocy, kiedy go spotkałam w przypływie nielogicznego pożądania, zmieniły się w gumki – znów były twarde jak ugotowane spaghetti.
– Witam – odpowiedziałem. Miałam na sobie gładkie czarne spodnie, fioletowy sweter z dekoltem w serek i czarne buty w szpic — modnie byliśmy śmiesznie niedopasowani. Wyczułam, że zauważył, gdy moje chude obcasy nieprzyjemnie stukały po chodniku podjazdu.
Rozmawialiśmy przez cały obiad; jeśli jadłem, nie byłem tego świadomy. Rozmawialiśmy o moim dzieciństwie na polu golfowym, o jego wychowaniu na wsi. O moim przez całe życie zaangażowaniu w balet; o swojej pasji do piłki nożnej. O Los Angeles i celebrytach; kowboje i rolnictwo. Pod koniec wieczoru, jadąc pickupem Ford F-250 z silnikiem Diesla z kowbojem, wiedziałem, że nigdzie indziej na świecie nie chciałbym być.
Odprowadził mnie do drzwi — tych samych, do których eskortowali mnie pryszczaci licealiści i różni zalotnicy. Ale tym razem było inaczej. Większy. Czułem to. Zastanawiałam się przez chwilę, czy on też to poczuł.
Wtedy szpic mojego buta zahaczył o ceglany chodnik moich rodziców. W jednej chwili zobaczyłem, jak moje życie i duma przemykają mi przed oczami, gdy moje ciało pochyliło się do przodu. Na pewno zamierzałem go ugryźć — na oczach Marlboro Mana. Byłem idiotą, idiotą, klutzem najwyższego rzędu. Chciałem pstryknąć palcami i magicznie wylądować w Chicago, gdzie należałem, ale moje ręce były zbyt zajęte rzucaniem się przed mój tors, mając nadzieję, że opanuję moje ciało przed upadkiem.
Ale ktoś mnie złapał. Czy to był anioł? W pewien sposób. To był człowiek Marlboro. Zaśmiałem się z nerwowego zakłopotania. Zachichotał delikatnie. Wciąż trzymał mnie za ramiona, w tym samym mocnym kowbojskim uścisku, którego użył, żeby mnie uratować chwilę wcześniej. Gdzie były moje kolana? Nie były już częścią mojej anatomii.
Ta treść jest importowana z Instagrama. Możesz znaleźć tę samą treść w innym formacie lub możesz znaleźć więcej informacji na ich stronie internetowej.
Zawsze byłam szalona. Od ratowników na basenie po caddies włóczących się po polu golfowym, słodcy chłopcy byli po prostu jedną z moich ulubionych rzeczy. W wieku około 20 lat spotykałam się z praktycznie każdą kategorią słodkich chłopców pod słońcem. Z wyjątkiem jednego. Kowboj. Nigdy nawet nie rozmawiałem z kowbojem, nie mówiąc już o poznaniu kogoś osobiście, nie mówiąc już o randce, i na pewno, absolutnie, pozytywnie nigdy nikogo nie pocałowałem — aż do tamtej nocy na werandzie moich rodziców, zaledwie kilka tygodni przed tym, jak miałam rozpocząć nowe życie w Chicago. Po uratowaniu mnie przed upadkiem na twarz, ten kowboj, ta postać z westernu stojąca przede mną, jednym mocnym, romantycznym, obezwładniająco idealnym pocałunkiem wstawiłem kategorię „kowboj” do moich randek repertuar.
Pocałunek. Zapamiętam ten pocałunek do ostatniego tchu, pomyślałem sobie. Zapamiętam każdy szczegół. Silne stwardniałe dłonie chwytające moje ramiona. Cień o piątej ociera się o mój podbródek. Słaby zapach skóry butów w powietrzu. Wykrochmalona dżinsowa koszula na moich dłoniach, które stopniowo okrążyły jego smukłą, wyrzeźbioną talię...
Nie wiem, jak długo staliśmy tam w pierwszym uścisku naszego wspólnego życia. Ale wiem, że kiedy ten pocałunek się skończył, moje życie, jakie zawsze sobie wyobrażałam, też się skończyło.
Po prostu jeszcze tego nie wiedziałem.
Magazyn Pionierka jest dostępne teraz w Walmart.
Wyciąg z Kobieta pionierka: czarne szpilki do kół ciągnika — historia miłosna przez Ree Drummonda. Copyright © 2011 Ree Drummond. Po uzgodnieniu z Williamem Morrowem, wydawnictwem HarperCollins Publishers.
Ta treść jest tworzona i utrzymywana przez stronę trzecią i importowana na tę stronę, aby pomóc użytkownikom podać ich adresy e-mail. Możesz znaleźć więcej informacji na temat tej i podobnych treści na piano.io.