Wyprowadzka z miasta Przeprowadzka z miasta do kraju
Każda pozycja na tej stronie została ręcznie wybrana przez redaktora House Beautiful. Możemy otrzymać prowizję od niektórych przedmiotów, które zdecydujesz się kupić.
Całe moje życie intrygował mnie Nowy Jork.
Zaledwie 90 minut jazdy samochodem to inny świat. Ekscytujący, interesujący świat z mnóstwem do zobaczenia i zrobienia! Jako nastolatka w latach 90. spędzałam z ciotką na Brooklynie kilka weekendów w roku. Uwielbiałem te wycieczki. Przysiągłem, że pewnego dnia przeprowadzę się do miasta. Myślałem, że Orange County w Nowym Jorku (gdzie mieszkałem) jest najbardziej konserwatywnym, „beżowym” miejscem, w którym można mieszkać. Nie mogłem pojąć, dlaczego moi rodzice wyprowadzili się z miasta na początku lat siedemdziesiątych.
„Miasto było do dupy. Nie mogłem wyjść wystarczająco szybko – mówił mój tata.
Kręciłbym głową z niedowierzaniem. On jest szalony, pomyślałbym, Jak mogłeś kiedykolwiek chcieć opuścić tak interesujące, ekscytujące miejsce? A mieszkać TUTAJ? Na przedmieściach? Ugh.
Po ukończeniu szkoły średniej, ze względu na przystępną cenę, skończyłem na stanowym uniwersytecie w zachodniej części Nowego Jorku. Na szczęście jednak wielu moich rówieśników poszło do college'ów i uniwersytetów w Bostonie, dając mi pretekst do odwiedzenia innego ekscytującego miasta. Podczas jednej wizyty zacząłem rozmawiać z kierunkiem artystycznym, w którym zakochałem się w liceum. Niedługo potem Mike i ja zaczęliśmy umawiać się na duże odległości. W każdy weekend jechałem pięć godzin do Bostonu, a on jechał do Binghamton. Naprawdę uwielbiałem odwiedzać Boston — tak bardzo, że wstawałem o 6 rano w poniedziałek i jechałem pięć godzin, żeby dopiąć 12 wieczorem. klasę, bo nie chciałem wychodzić w niedzielę wieczorem. Gdy nasze lata studenckie dobiegały końca, Mike poprosił mnie, żebym się do niego wprowadziła po ukończeniu studiów.
Absolutnie tak! Życie z mężczyzną, którego kochałam, w mieście! Uzbrojony w licencjat z psychologii, byłem gotowy na sukces. Miałam być dziewczyną z miasta, o której zawsze marzyłam!
Potem niespodzianka: nienawidziłem. Znienawidzony. NIENAWIDZĘ mieszkać w mieście! Oto kilka powodów, dla których:
- Młoda para mieszkająca w kawalerce nie jest optymalna. Jednak za 750 dolarów miesięcznie nie było nas stać na wiele więcej. Kiedy Mike i ja walczyliśmy, mieliśmy dwie opcje: dąsać się w łazience lub iść na spacer. Ja zwykle robiłem to z łazienką, a Mike szedł ze wstydem.
- Z „tanim apartamentem typu studio” są karaluchy. I chyba nie zauważyłem ich, kiedy byłem tylko weekendowym gościem, ale są paskudne! Wolałbym zajmować się muchami lub pająkami.
- Poruszanie się po mieście to ciągnąć. Byłem całkiem niezły ze wszystkim w pobliżu przystanków T, ale jeśli jakiekolwiek miejsce, do którego chciałem się udać, nie było na trasie T, to było trudne, bo nie mam wyczucia kierunku, a Boston został zaprojektowany przez urbanistę, który najwyraźniej nienawidzi ludzie. To jest niezwykle łatwo zgubić się w gąszczu bostońskich ulic.
- A co do pracy? Nawet w czasach ekonomicznych późnych lat 90. licencjat z psychologii nie zaprowadził mnie tak daleko, jak się spodziewałem. Prowadziłam księgi dla producenta odzieży i przywoziłam próbki ubrań mojej babci, bo podobała się jej marka. Niezbyt efektowne.
W tym czasie stan zdrowia ojca Mike'a pogarszał się. Mike co tydzień jeździł do domu, żeby zobaczyć się z tatą i pomóc matce, a ja z kolei czułam się samotna, siedząc sama w naszym mieszkaniu. Zacząłem się zastanawiać, czy mój amerykański sen lepiej sprawdziłby się gdzie indziej. W moim rodzinne miasto? W tym czasie często myślałem o Dolinie Hudson.
Dzięki uprzejmości Jill Valentino
Niestety w styczniu 2000 roku zmarł ojciec Mike'a. Mike obiecał matce, że jeśli jego tata umrze, wrócimy do domu, a ja się na to zgodziłam. Czy byłem zdenerwowany pozostawieniem życia w mieście? Dziwne, właściwie byłam odciążony. To mnie zaskoczyło. Dużo.
W czerwcu 2000 roku wróciliśmy do Doliny Hudson. Przedmieścia. Miejsce, które oboje opuściliśmy na „miejskie życie” pięć lat wcześniej. Piętnaście lat później nadal tu jesteśmy, podobnie jak wielu innych naszych dawnych przyjaciół mieszkających w mieście. W Dolinie Hudson jest coś, co wydaje się sprowadzać wszystkich z powrotem. Być może to fakt, że Nowy Jork znajduje się zaledwie 90 minut od hotelu, albo że góry Catskill są zapierające dech w piersiach. Może to niedrogie mieszkania, niskie jak na Nowy Jork podatki lub doskonałe szkoły publiczne, do których wysyłamy naszą dziewięcioletnią córkę, a do których będziemy wysyłać jej młodszą siostrę w przyszłości. Mieszkamy w hrabstwie Ulster, które z bliskością New Paltz i Woodstock nie jest bynajmniej „konserwatywne i beżowe”.
Kto wiedział, że moje szczęśliwe miejsce skończyło się prawie dosłownie tuż za moimi drzwiami przez całe moje życie? Moje nastoletnie ja nigdy by w to nie uwierzyło. Ale to prawda. Nie ma lepszego miejsca niż dom, dopóki dom nie jest miastem.
Dzięki uprzejmości Jill Valentino
Ta treść jest tworzona i utrzymywana przez stronę trzecią i importowana na tę stronę, aby pomóc użytkownikom podać ich adresy e-mail. Możesz znaleźć więcej informacji na temat tej i podobnych treści na piano.io.