11 najgorszych rzeczy, które może zrobić gość?
Niezależnie od tego, czy dominujesz w jednej łazience na długi, długi prysznic, czy decydujesz się na skorzystanie z sąsiedniego salonu toaleta na, hm, bardziej zaangażowane przerwy w łazience, dbanie o etykietę w tej przestrzeni to musi.
We własnym domu niekoniecznie miałbyś nic przeciwko pozostawieniu starej filiżanki kawy na blacie. W czyimś domu traktujesz swoich gospodarzy jak sprzątanie.
Na drugim końcu spektrum pojawia się zjawisko zwane czyszczeniem pasywno-agresywnym. To wtedy, powiedzmy, odkurzasz dywany, kiedy nie zostałeś o to poproszony. Dodatkowe punkty, jeśli pojawi się uwaga typu „Widzisz, ile brudu było na dywanach?”
Ostatnie kilka godzin przed przyjazdem gościa jest najbardziej szalone. Ostatnie sprzątanie, może jakieś zakupy w ostatniej chwili, bo zapomniałeś wziąć dodatkowe mydło i papier toaletowy. Wczesne, niezapowiedziane zjawienie się przerywa tę i tak już gorączkową pracę przygotowawczą.
Słyszeliśmy zbyt wiele przerażających historii o gościach zostawiających otwarte drzwi (!), ekspresach do kawy przez cały dzień (!!) i innych niedopatrzeniach, które mogą oznaczać katastrofę dla wszystkich zaangażowanych.
To drobiazg, ale jest na tym samym poziomie, co pozostawienie brudnych naczyń gospodarzowi do posprzątania. Nie prowadzimy tu hotelu.
Czym innym jest pomóc w odebraniu poczty, a czym innym przejrzeć stosy i zwrócić uwagę na rachunki innej osoby.
Gospodarz chce zapewnić Ci komfortowy pobyt, więc nie ma nic gorszego niż stwierdzenie, że Twój gość nie może zjeść praktycznie nic w Twojej spiżarni lub lodówce. Oczywiście akomodacja powinna być w granicach rozsądku. Alergie są koniecznością, a niechęć do cebuli to coś, o czym należy pamiętać.
Niewiele jest sytuacji tak dziwnych, jak posiadanie gościa, którego nigdy nie słyszysz ani nie widzisz. Sprawia to, że gospodarz zastanawia się, czy miał pełnić funkcję dyrektora społecznego, czy w jakiś sposób cię obraził, albo czy w ogóle tam jesteś.
Oczywiście jest to problem odwrotny: gość, który zaproszenie do domu traktuje jako zaproszenie, by zaprosić wszystkich na niekończące się monologi.
Każdy dom różni się od zdejmowania butów, ale jeśli widzisz kosz przy drzwiach, a wszyscy inni są w skarpetkach... iść za czyimś przykładem.