Paryż Hemingwaya widziany oczami jego ostatniego asystenta
Każda pozycja na tej stronie została ręcznie wybrana przez redaktora House Beautiful. Możemy otrzymać prowizję od niektórych przedmiotów, które zdecydujesz się kupić.
Wkrótce po tragedii zeszłej jesieni w Paryżu Ernesta Hemingwaya Ruchoma uczta trafił na szczyty list bestsellerów. Jest to pamiętnik rekordowy dla straconego pokolenia, ale nie doszłoby do tego bez pomocy mało znanej młodej kobiety. Jakieś 50 lat później wraca do śladów, jakie podjęła u boku laureata Nagrody Nobla w ostatnim wielkim momencie jego pisarskiego życia.
MARIA ZIEGELBÖCK
Jest deszczowy wiosenny dzień w Paryżu, a my siedzimy skuleni przy narożnym stoliku w La Closerie des Lilas, kawiarni Montparnasse, rozsławionej przez Ernesta Hemingwaya. Tutaj autor, jako młody człowiek usiłujący dokonać swego literackiego przełomu, często pisał rano na zacienionym tarasie kawiarni, uzbrojony we francuski szkolne zeszyty, ołówki i łapkę królika, których „pazury drapały podszewkę kieszeni i wiedziałeś, że masz szczęście”, tak jak on pisać. Prawie sto lat później turyści wciąż gromadzą się w La Closerie, aby poczuć się blisko szanowanego pisarza, którego wyrzeźbiona, młodzieńcza twarz – w przeciwieństwie do białobrodej eminencji z późniejszych lat – wygląda jak z okładek menu. Mosiężna tabliczka z napisem „E. Hemingway” zaznacza swoje miejsce przy barze. Dziś na miejscu jest inny Hemingway i wszyscy to wyczuwają. Kelnerzy są szczególnie uważni; nasze kremy kawowe są ozdobione wzgórzem magdalenek i lśniącymi pasztetami owocowymi. Valerie Hemingway pozostawia je nietknięte i zamiast tego zamawia kolejną kawę. Właśnie przyleciała z domu w Bozeman w stanie Montana i, podobnie jak wytrawny emigrant, zrezygnowała z drzemki i skierowała się prosto do La Closerie.
Jak wielu przed nami, przybyliśmy w poszukiwaniu Paryża Hemingwaya. Kończę książkę o paryskich latach pisarki, dla której Valerie jest nieocenionym źródłem. Mam szczególne szczęście, że mam ją ze sobą, bo w przeciwieństwie do innych przewodników ma wewnętrzną linię. W 1959 roku, jako osobista asystentka Hemingwaya, Valerie Danby-Smith pojechała z pisarzem do Paryża, aby ponownie odwiedzić sceny z jego młodości — Paryż Joyce'a i Fitzgeralda; Paryż Jake'a Barnesa, Lady Brett Ashley i Lost Generation; Paryż, gdzie „można było żyć bardzo dobrze za prawie nic”. Valerie jest rzadkim świadkiem miasta z pierwszej ręki jego oczami, a teraz pozwala mi go również oglądać. „Wróciłam wiele razy, ale nie wracałam do tego w ten sposób” – mówi mi. „To zbyt osobiste i cenne”.
Znane są szeroko zarysy paryskich lat Hemingwaya. Przybył na Lewy Brzeg w 1921 r., świeżo po ślubie i pisząc depesze dla Gwiazda Toronto; jego syn Jack (przydomek Bumby) przybył w 1923 roku. Wkrótce potem Hemingway zrezygnował z dziennikarstwa, aby pisać beletrystykę na pełny etat, i to w tych wczesnych dniach, kiedy nikt publikował swoje eksperymentalne opowiadania, on i jego żona Hadley byli biedni, a czasem głodni i przeziębienie. Jednak ich jedynym problemem, jak później napisał, było podjęcie decyzji, „gdzie być najszczęśliwszym”. Jego ostateczna relacja z tamtych lat Ruchoma uczta wspominał okres niezwykle romantyczny i pełen nadziei.
Dla kontrastu, kiedy wrócił do Paryża z Valerie, mroczne czasy nie były odległe. Wyglądało na to, że Hemingway miał to wszystko, ponieważ napisał kilka natychmiastowych klasyków i zdobył Literacką Nagrodę Nobla. Jednak wkrótce popadł w taką depresję, że przeszedłby leczenie szokowe i ostatecznie popełnił samobójstwo, 19 dni przed swoimi 61. urodzinami.
Jednak powrót do Paryża sprawił mu przyjemność. Wcześniej w tym samym roku poznał Valerie, która pracowała wówczas jako stróż dla belgijskiego serwisu informacyjnego w Madrycie, i zaproponował, że zostanie jej mentorem. Wkrótce wyznał jej romantyczne zainteresowanie, chociaż do śmierci pozostał ze swoją czwartą żoną Mary. (Hemingway cenił reporterki; trzy z jego żon były dziennikarzami). „Nie widziałam Ernesta w ten sposób” – mówi mi. „Był trochę ojcowski. Nie widziałem tam swojej przyszłości. Miałem 19 lat”.
Mimo to okazała się cenioną protegowaną i publicznością, a wraz z Valerie i kilkoma innymi przyjaciółmi u boku Hemingwaya, światowej ikony, rozpoznanej i wychwalanej wszędzie — ponownie odwiedził epokę Hemingwaya, obiecującego nikogo, powracając do kawiarni, księgarni i torów konnych, w których bywał, gdy jedyne, co miał na imię, to głęboka skrytka talent i ambicja.
„Był na haju”, wspomina teraz Valerie. Mówi, że nic w nim tego lata i jesieni nie wskazywało, że odbierze sobie życie niecałe dwa lata później.
Paryż Hemingwaya rozciąga się na wiele dzielnic po obu stronach Sekwany. Czekając, aż deszcz ustanie, Valerie i ja wzmacniamy się mocną kawą, a ona opowiada mi, jak poznała się z Hemingwayem.
„Wysłano mnie na wywiad” – wspomina. Chociaż od dawna mieszka w USA, jej głos wciąż ma wesołą irlandzką nutę, emanującą jednocześnie złośliwością i godnością. Mówi, że pod koniec lat pięćdziesiątych nie była fanką Hemingwaya; nie był powszechnie czytany w Irlandii. James Joyce był bardziej jej szybkością. Ale Hemingway znał Joyce'a, co osłodziło perspektywę przeprowadzenia z nim wywiadu.
Musiała go oczarować podczas ich pierwszego spotkania w Hiszpanii, ponieważ zaprosił ją, by towarzyszyła mu, Mary, i jego pijanemu, wyniosłemu cuadrilla („gang”) na fiestę walk byków w San Fermin. Zgodziła się, a pod koniec fiesty Hemingway nie chciał jej odejść. "Powiedział: 'Dlaczego nie pracować dla mnie?' ” wspomina Valerie. „„Dowiesz się więcej podróżując z nami niż przebywając w Madrycie i udzielając wywiadów”. Zaoferował jej miesięczną pensję w wysokości 250 dolarów. To nie jej umiejętności sekretarskie sprawiły, że dostała tę pracę. „Wiedziałam, że mnie lubi” – mówi. Aby zostać oficjalnym towarzyszem Hemingwaya, trzeba było bardzo konkretnych kwalifikacji: „Poczucie humoru, umiejętność dyskutowania o literaturze, bycie dobrym pijącym i dobrym słuchaczem. Nie wiem, co było najważniejsze”.
Mógł ją też wynająć, by drażniła jego żonę. Wcześniej tego lata Hemingway poprosił Mary o napisanie wstępu, który napisał do nowego wydania swoich opowiadań, które uznała za „tendencyjne, agresywne i zadowolone” i tak mu powiedziała. „To dało mu pretekst, by zatrudnić mnie jako swoją sekretarkę” – mówi Valerie. Resztę lata spędziła na flankowaniu Hemingwaya, gdy podróżował przez Hiszpanię, badając Niebezpieczne lato, jego pośmiertnie opublikowaną kronikę walki byków. Praca miała trwać tylko lato, ale kiedy nadeszła jesień, stało się jasne, że pracodawca Valerie uważał ją za stałego członka swojej świty.
Jesienią Hemingway dwukrotnie odwiedził Paryż, ponieważ pracował także nad książką non-fiction, którą nazywał „moje paryskie szkice”, która wkrótce stała się znana jako Ruchoma uczta. Pokazał Valerie manuskrypt i poprosił ją, by śledziła go, gdy będzie przemierzał Paryż, ponownie odwiedzając miejsca, o których pisał, i sprawdzając fakty. „Oprócz potwierdzenia szczegółów w książce – mówi mi – chodziło o poczucie bycia tam”.
Dzięki uprzejmości VALERIE HEMINGWAY
MARIA ZIEGELBÖCK
MARIA ZIEGELBÖCK
Nastrój Hemingwaya był hałaśliwy, gdy cuadrilla wkroczył do Paryża. Nadchodzące dni będą wypełnione szampanem, ostrygami, wyścigami konnymi i przypadkowymi spotkaniami ze starymi przyjaciółmi. Kochał Paryż, a Paryż kochał jego. Jadąc kremową Lancią Flaminia wypełnioną brzęczącymi butelkami wina, skręcili na Place Vendôme i zaparkowali przed Ritzem. Boy hotelowy pobiegł po bagaż, a za nim sam Charles Ritz. Hemingway i jego grupa wkrótce udali się do apartamentu i zamówili magnum szampana, a autor zwrócił uwagę na paczkę przysłaną przez Gallimarda, jego francuskiego wydawcę. Opróżniając go na łóżko, patrzył, jak wylewają się jego ostatnie tantiemy. „To są twoje pieniądze na hazard”, powiedział cuadrilla, dzieląc stos. Żadne z tych zachowań nie wydawało się dziwaczne Valerie, która już nauczyła się, że życie z Hemingwayem rządzi się własnymi zasadami. „To nie był prawdziwy świat” – mówi. Wszyscy w pokoju wzięli kieliszek szampana. „Piliśmy do Paryża”, mówi Valerie, „i siebie nawzajem, wyścigi i nasze życie”.
Hemingway miał długą historię z Ritzem. W latach 20. pił tam z F. Scotta Fitzgeralda. Później twierdził, że osobiście wyzwolił hotel pod koniec II wojny światowej. Według legendy, podczas gdy reszta miasta obserwowała paradę zwycięstwa. Hemingway został w barze i pił. W 1928 r., kiedy autor wrócił do Ameryki, powierzył Ritzowi dwie skrzynie parowe wypełnione jego dobytkiem; dopiero w 1956 r. odzyskał kufry i zdał sobie sprawę, że zawierają zeszyty z pisania Słońce także wschodzi. To odkrycie mogło zainspirować go do rozpoczęcia szkiców paryskich. (Jedna scena usunięta z Słońce także wschodzi, w którym Ford Madox Ford odrzuca innego pisarza, został nawet przerobiony na Ruchoma uczta.)
Valerie i ja wybieramy się na Place Vendôme, aby odwiedzić hotel. Jest ubrana elegancko w tweedowy garnitur i broszkę. „Co minutę coś się działo” – wspomina, spoglądając na budynek, który przechodzi gruntowny remont. Hemingway organizował codzienne lunche dla luminarzy i przyjaciół (szczególnie huczne były te, w których uczestniczył Orson Welles), a następnie wizyty na torze wyścigowym Auteuil. Wieczorem „pokazał, że będzie w barze od 6 do 8:30”, mówi Valerie, „a ludzie zjeżdżali się z całego miasta”. Wielbiciele oblegali go, prosząc o podpisanie serwetek lub skrawków papieru, chociaż czasami zwracali się do niego „pan Steinbeck” lub „pan. Wellesa”.
MARIA ZIEGELBÖCK
Dzięki uprzejmości VALERIE HEMINGWAY
Obrazy Getty
Dzięki uprzejmości VALERIE HEMINGWAY
MARIA ZIEGELBÖCK
Valerie i ja opuszczamy Place Vendôme i zaczynamy przypominać sobie spacery, które ona i Hemingway zwykli robić. Poranki były dla autora święte – pisał od szóstej do dziewiątej – ale kiedy skończył, on i Valerie wychodzili na ulice i cofali się w czasie. Mary nie została poproszona. („Jej zemsta za tego rodzaju rzeczy: wyszła i uderzyła Cartiera i Hermèsa”, mówi Valerie.) Ich pielgrzymki mogło być wyczerpujące – taksówki były verboten – ale chociaż „twoje stopy mogą krwawić, nie zauważysz” – mówi Valerie ja. Nie mieli przy sobie mapy: Hemingway dokładnie pamiętał geografię miasta. Nie robił też żadnych notatek, chociaż od czasu do czasu notował jedno słowo w notesie, który trzymał w kieszeni koszuli, co najwyraźniej wystarczało, by później ożywić jego pamięć. Polegał także na Valerie. „Dobry dziennikarz musi nauczyć się obserwować” – powiedział. „Miej oczy i uszy otwarte”. W ten sposób sam się nauczył”. (Mary, która była również reporterką, dała Valerie nieco inną radę: „Sleep your way to the top”).
Udajemy się przez rzekę do Montparnasse, serca kolonii ekspatriantów z lat 20. XX wieku. Wtedy nikt nie chciał przegapić imprezy w „Dzielnicy” (nie mylić z Dzielnicą Łacińską, którą pokolenie Hemingwaya uważało za passé). Nawet bogaci emigranci zostawili tiary i smokingi na prawym brzegu i udali się na Montparnasse, gdzie tarasy restauracji i bary były pełne rozwiązłości. „Wielu z nich, naprawdę bardzo szanowanych i stabilnych obywateli w kraju, wpadło całkowicie w szał” – wspomina w swoich wspomnieniach Jimmie Charters, jeden z najpopularniejszych barmanów epoki.
Choć jako młody dziennikarz Hemingway wyśmiewał kulturę kawiarnianą, od czasu do czasu patronował takim miejscom. Jego niechęć nie przeszkodziła mu też w powrocie do dawnych spotkań z Valerie. „Wszędzie piliśmy drinka” – wspomina. Ona i ja zatrzymujemy się na koktajle w Dome i Rotonde, centrach nerwowych sceny ekspatów. Oba zostały jaskrawo przebudowane i potrzeba kilku Pernodów, żeby wyobrazić sobie kobiety w kloszach i mężczyzn w monoklech przy pobliskich stolikach.
Prawdopodobnie najbardziej sugestywną z wciąż stojących kawiarni są Le Select, miejsce spotkań niektórych postaci w Słońce także wschodzii Dingo, słynne nurkowanie. Ta ostatnia jest teraz skromną włoską restauracją L'Auberge de Venise, ale oryginalny zakrzywiony bar pozostał i to tutaj, według Hemingwaya, poznał Fitzgeralda. W relacji Hemingwaya Fitzgerald obdarzył go wstydliwymi komplementami, wypił za dużo szampana i natychmiast stracił przytomność. To mogło nie być do końca prawdą, mówi Valerie. Hemingway mógł majstrować przy faktach; chodziło o stworzenie najlepszej historii.
Pytam, czy pośród całej tej nostalgii i picia, Hemingway przekroczył jakiekolwiek granice ze swoim młodym asystentem? Nie, mówi Valerie i dodaje, że w tym okresie nawet nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo się nią interesował. „Pod pewnymi względami był bardzo nieśmiałym człowiekiem” – mówi. A jeśli Mary była zagrożona jej obecnością, „Byłam zupełnie nieświadoma. Gdybym myślał, że nastąpi zerwanie, wróciłbym do Irlandii”.
Po narodzinach Bumby'ego Hemingway potrzebował miejsca do pisania. Przez pewien czas wynajmował pobliski pokój na poddaszu, ale pracował też w kawiarniach. Czuł, że Kopuła i Rotonda są pełne pozerów, więc zamiast tego obstawił La Closerie, również na Boulevard du Montparnasse, ale dość daleko. Po pracy nagradzał się odwiedzając Brasserie Lipp, gdzie mógł dostać „bardzo zimne” piwo i „kiełbasę jak ciężka szeroka”. parówka pokrojona na pół i polana specjalnym sosem musztardowym". Zmywał "olej i cały sos chlebem i [pił] piwo powoli."
Valerie i ja kierujemy się do tej restauracji, z jej zakrzywionymi żyrandolami i kelnerami o poszarpanych twarzach. Hemingway był „zadowolony, że pamiętał wszystko tak dobrze”, kiedy on i Valerie wrócili do Lipp, mówi. Personel robił tyle zamieszania, co Ritz, ale według Valerie autorka nie myślała o tym miejscu jako o świątyni. „Nie przypisał swojemu życiu powagi, jaką czynią teraz uczeni”. Przeglądamy menu Lippa wielkości mapy i zamawiamy ślimaki i wino. Pod koniec naszego posiłku pijany turysta, który jakoś usłyszał, że Hemingway przybył, chwieje się w stronę Valerie i nalega, by zrobić sobie z nią selfie. Wydobycie się Valerie zajmuje 10 minut. „To nic w porównaniu do bycia tutaj z Hemingwayem” – mówi radośnie. – Nieraz musiał kogoś uderzyć.
Dzięki uprzejmości VALERIE HEMINGWAY
MARIA ZIEGELBÖCK
MARIA ZIEGELBÖCK
OW dni, kiedy Hemingway czuł się zbyt biedny nawet dla Brasserie Lipp, udał się do Ogrodów Luksemburskich, gdzie mógł spacerować wśród kołyszących się kasztanów za darmo i gdzie, co ważniejsze, „nie widział i nie wąchał nic do jedzenia”, jak pisał w Ruchoma uczta. Twierdził, że w dawnych czasach bywał tak spłukany, że urządzał zasadzki na jednego z gołębi ogrodowych i przemycał go z powrotem do garnka w wózku Bumby'ego. Valerie uważa to za mitologię Hemingwaya: „Wychowywał się z bronią w ręku, ale pałał gołębie?…” Urywa, śmiejąc się.
Przedzieramy się przez Montparnasse. W tym momencie, wyczerpana całym chodzeniem, zmuszam Valerie do wsiadania do samochodu Ubera; Hemingway nie byłby pod wrażeniem. Samochód wjeżdża na wzgórze do jego pierwszego mieszkania w Paryżu, ciasnego mieszkania przy 74 Rue du Cardinal Lemoine. „Adres” – przypomniał sobie w Ruchoma uczta, „nie mógł być biedniejszy”. Bal musette (robotnicza sala taneczna) na parterze przyciągała hałaśliwych klientów, którzy przerażali Hadley, ale Hemingway uwielbiał to miejsce. Według Valerie jego umiejętności taneczne były na równi z jego francuskim: „Nie był dobrym tancerzem, ale uwielbiał ten pomysł”.
Hałaśliwa sala taneczna już dawno zniknęła; dziś w tej przestrzeni mieści się ładny francuski sklep odzieżowy. Biuro podróży na drugim piętrze kiwa głową w stronę słynnego byłego najemcy budynku: „Agence de Voyage 'Under Hemingway's”. „Ten budynek był początkiem wszystkiego” – dodaje. „To była niewinność. To właśnie tam on i Hadley byli najszczęśliwsi”.
To powiedziawszy, ich małżeństwo nie było tak idylliczne, jak to brzmiało w Ruchoma uczta. Mieli kilka dobrych lat, ale Hadley stracił prawie całą niepublikowaną wczesną pracę Hemingwaya w nieostrożnym wypadku, który zmienił ich związek na zawsze. Pytam, czy wszedł do mieszkania, kiedy on i Valerie wrócili, żeby obejrzeć budynek? – Nie chciał – mówi. Wkrótce po tym, jak Hemingway po raz pierwszy przybył do Paryża, został przedstawiony Gertrude Stein, której salon „był jak jeden z najlepszych pokoi w najlepszym muzeum, z wyjątkiem dużego kominka i było ciepło i wygodnie i dali ci dobre rzeczy do jedzenia, herbatę i naturalne likiery destylowane z fioletowych śliwek, żółtych śliwek lub dzikich malin” Hemingway napisał. Stein był mentorem Hemingwaya, ale ich przyjaźń w końcu zepsuła się, zmieniając się w paskudną publiczną rywalizację. W 1959 roku Stein nie żył już od 13 lat, a Hemingway „czuł się pojednawczy”, wspomina Valerie, „chociaż zawsze mówił o niej „Gertrude Stein”, nigdy „Gertrude”. Nie byli kumplami.
Dziś brama ze szkła i żelaza blokuje wejście do dawnego domu Steina przy rue de Fleurus 27, a gdy stoimy na zewnątrz, życząc sobie Ulicą biegnie mężczyzna, spocony po biegu w Ogrodzie Luksemburskim, i wpisuje kod w panel, który otwiera bramę. Kiedy dowiaduje się, że Valerie jest Hemingwayem, wpuszcza nas do cytadeli. (W epoce Steina niedoszłych gości pytano: „Kto jest twoim prezenterem?”) Z zewnątrz mieszkanie Steina wygląda na małe. Okiennice są otwarte, ale trudno zajrzeć do środka, jakby dom chronił się przed podglądaczami. W każdej chwili wydaje się, że można rzucić okiem na Steina przechodzącego przez okno, otoczonego przez Picassa lub Matisse'a.
Czasami załatwianie spraw z konieczności wyrywało Valerie i Hemingwaya z ich podróży w przeszłość. W pewnym momencie Mary Hemingway zdenerwowała się, gdy jej mąż bez konsultacji z nią zaprosił gości do ich domu na Kubie. Aby naprawić rozłam, dała do zrozumienia, że pewna para diamentowych kolczyków Cartiera może pomóc. Hemingway włożył tweedową marynarkę i krawat i wyglądając na zakłopotanego, poszedł z Valerie do flagowego sklepu Cartiera na Rue de la Paix. (Tam przypadkiem natknęli się na głównego barmana w Ritz, który również kupował „un petit bijoux” podobno dla swojej siostrzenicy). Po poznaniu ceny kolczyków Mary Hemingway zdecydował się na skromniejszy broszka diamentowa.
„Mary sama była jak nieoszlifowany diament” – mówi Valerie, gdy odwiedzamy sklep trzeciego dnia naszej przygody. (Pokój, w którym kupił broszkę, jest teraz prywatnym salonem dla klientów VIP.) „Twardy jak paznokcie. Powiedziała: „Możesz się dobrze bawić, ale za to zapłacisz”. Valerie uśmiecha się. „Tak to czasem bywa”.
W nocy, po odbyciu rozprawy w barze Ritz, Hemingway i jego świta jadali w restauracjach, na które zwykle nie było go stać 35 lat wcześniej. Ulubione miejsce: Prunier, elegancka restauracja rybna w pobliżu Łuku Triumfalnego. W dawnych czasach ostrygi i krab meksykainy Pruniera można było skosztować z kieliszkiem Sancerre, tylko po dobrym dniu na torze lub coś podobnego.
Valerie i ja jedziemy tam naszej ostatniej nocy, żeby świętować. Prunier pozostaje surową szkatułką na biżuterię, której czarne ściany zdobią białe wzory w stylu Art Deco, a kelnerzy przemykają obok stołów niosących stosy kawioru. Wkrótce przybywa półmisek ostryg. Valerie otwiera jeden z nich, popija szampana i ogląda niebiesko-białe ceramiczne talerze, które Mary tak bardzo kochała, że tuzin odesłała do domu. Hemingway zawsze był szczególnie podekscytowany przed wycieczką do Pruniera. „Było to: »Idziemy dziś wieczorem do Prunier!«” – mówi Valerie. Taka żywiołowość wydawała się obowiązkowa: Hemingway rzadko był obojętny na cokolwiek, a jego entuzjazm był dziwnie zaraźliwy. Zdezorientowani przyjaciele mieli zmierzyć się z autorem w improwizowanym meczu bokserskim lub podążać za nim na arenę walki byków.
Ostatecznie Święto ruchome Trasa sprawdzająca fakty dobiegła końca i po raz kolejny Hemingway nie chciał pozwolić Valerie odejść. „Byłeś dla mnie bardzo pomocny” – wspomina Valerie. Następnie zaszokował ją grożąc samobójstwem, jeśli odmówi z nim pozostania. Wzdrygnęła się, po czym cicho skonsultowała się z przyjacielem. „Zapytałem: „Czy powinienem zrezygnować, póki jestem przed nami?” A on powiedział: „Oszalałeś? W każdym razie będzie zmęczony tym, że wkrótce będziesz w pobliżu”. Ostatecznie zdecydowała się dołączyć do niego i Mary na Kubie i pozostała asystentką Hemingwaya aż do jego śmierci.
Pod koniec października Hemingway wszedł na pokład transatlantyckiego liniowca z powrotem do Stanów; Mary wróciła kilka tygodni wcześniej. Gdy statek odpłynął, cuadrilla stał na doku „opuszczony”, a następnie udał się do Prunier i próbował utrzymać imprezę. Ale Valerie szybko zdała sobie sprawę, że „to nie było magiczne miejsce.
„Nigdy nie spotkałam kogoś, kto nie tylko cieszył się życiem, ale też rozumiał” – powiedziała. „Bycie z nim było wyostrzeniem zmysłów. Dopiero po jego odejściu zdałem sobie sprawę, jak niezwykłe było moje doświadczenie”.
Z:Miasto i kraj USA
Ta treść jest tworzona i utrzymywana przez stronę trzecią i importowana na tę stronę, aby pomóc użytkownikom podać ich adresy e-mail. Możesz znaleźć więcej informacji na temat tej i podobnych treści na piano.io.